Szymon Hołownia&lt;/&gt;&lt;/&gt;<br><br>&lt;div type="art" sex="m"&gt;&lt;tit&gt;Szyfr JP2&lt;/&gt;<br><br>Papież nie był mesjańskim romantykiem, ale twardo stąpającym po ziemi prorokiem wzywającym nas do dokonania praktycznych zmian w życiu.<br> Jak przed laty gromadziliśmy się tłumnie wokół papieża, jak przed laty zebrała się wielka rzesza wiernych na placu zwanym ongiś placem Zwycięstwa, na Jasnej Górze i krakowskich Błoniach. Jak przed laty okazywaliśmy sobie braterstwo oraz współczucie, życzliwość i zrozumienie. Kolejny raz odkrywaliśmy, że naprawdę możemy być lepsi. Te pierwsze kwietniowe dni A.D. 2005 przypominały pamiętny Sierpień sprzed ćwierćwiecza. Inspiratorem obu był przecież Wielki Nieobecny - papież, w obu też międzyludzką solidarność przenikał skrywany niepokój - co przyniesie nam niepewna