ten nieznajomy wyszedł z wąskiej szczeliny skalnej u podnóża niewysokiego pasma wzgórz i stanął tuż przede mną, i powitałem go skinieniem głowy, a nieznajomy uścisnął mi rękę, kiedy zaś usiedliśmy w cieniu głazu, kryjąc się przed słońcem, które w samo południe bezlitośnie smagało żarem kamieniste pustkowie, powiedział:<br>- To jest dla Boga łatwe i jeśli tylko taka będzie Jego wola, to może jeszcze w tym roku zaśpiewamy na stokach górskich i w dolinach hymn swobody...<br>a potem tłumaczył mi, że jego naród od stuleci aż po dziś dzień walczy o wolność z sąsiadami, w Persji, w Iraku, w Turcji, że raz po