Postanowiłam w każdym razie, że już nie będę ich edukować w dziedzinie damsko-męskiego savoir vivre'u, bo to i tak na nic się nie zda. Chłopaki niereformowalne są i trzeba ich takich polubić. Dlatego, zamiast się wściekać i bawić w docinki, postanowiłam urządzić sobie wczasy w Indiach, a konkretnie w Bombaju, gdzie panuje nieziemski upał, krowy na przejściach dla pieszych udają ludzi, ludzie na przejściach udają krowy, no i nikt nie czyta "CKM", bo Indie mają to do siebie, że niewielu ludzi potrafi tam czytać. A w ogóle to Hindusi podrywają tylko Wisznu i Sziwę, choć to nie jest wielkie pocieszenie