Typ tekstu: Książka
Autor: Radosław Kobierski
Tytuł: Harar
Rok: 2005
sił, na morfinie, relacjonowała matce spotkania z przybyszami wychodzącymi spod szpitalnego karnisza. Ja w tych przybyszów uwierzyłem od razu, bez wahania, byłem tym przejęty, miałem jeszcze świeżo w pamięci moje dzieciństwo spędzone u siostry ojca, w ich rodzinnym mieście, otynkowany kawałek rury w spojeniu między ścianą a sufitem, który nazywałem Bozią. Może ciotka wskazała mi drewniany krzyż, a ja spojrzałem odrobinę wyżej, i tak już zostało?
Ojciec wracał więc z tej samej krainy, jakby nagle zbudzony; to mogła być też nierówność albo ubytek w tynku, przenosił uśmiech na moją twarz, nieruchomą i skupioną w dramatycznym oczekiwaniu nagłego pogorszenia.
Chociaż czy mogło
sił, na morfinie, relacjonowała matce spotkania z przybyszami wychodzącymi spod szpitalnego karnisza. Ja w tych przybyszów uwierzyłem od razu, bez wahania, byłem tym przejęty, miałem jeszcze świeżo w pamięci moje dzieciństwo spędzone u siostry ojca, w ich rodzinnym mieście, otynkowany kawałek rury w spojeniu między ścianą a sufitem, który nazywałem Bozią. Może ciotka wskazała mi drewniany krzyż, a ja spojrzałem odrobinę wyżej, i tak już zostało?<br>Ojciec wracał więc z tej samej krainy, jakby nagle zbudzony; to mogła być też nierówność albo ubytek w tynku, przenosił uśmiech na moją twarz, nieruchomą i skupioną w dramatycznym oczekiwaniu nagłego pogorszenia. <br>Chociaż czy mogło
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego