Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
odrzucający wątpliwe dobrodziejstwo operacji plastycznych.
- To jest, panie Witoldzie, moje od 1929 roku; tu mieszkałem, kiedy interesy ściągały mnie do Warszawy.
Mówił, że lubił zmieniać miejsca - przez inne drzwi wyjść rankiem w krajobraz, który jeszcze nie spowszedniał oczom, inny widok, ot choćby odmienne drzewa mieć za oknem po odsunięciu zasłon.
- Budowałem się w różnych stronach, bo stać mnie było na ten kaprys; dziś już przeważnie nie wiem, co się z tymi domami stało; część oczywiście, teraz w Rosji, część - z dymem pożarów, ale kiedyś zdobędę się na objazd, żeby zobaczyć, co ewentualnie jeszcze stoi. W końcu to twoje - uśmiecha się do
odrzucający wątpliwe dobrodziejstwo operacji plastycznych.<br>- To jest, panie Witoldzie, moje od 1929 roku; tu mieszkałem, kiedy interesy ściągały mnie do Warszawy.<br>Mówił, że lubił zmieniać miejsca - przez inne drzwi wyjść rankiem w krajobraz, który jeszcze nie spowszedniał oczom, inny widok, ot choćby odmienne drzewa mieć za oknem po odsunięciu zasłon.<br>- Budowałem się w różnych stronach, bo stać mnie było na ten kaprys; dziś już przeważnie nie wiem, co się z tymi domami stało; część oczywiście, teraz w Rosji, część - z dymem pożarów, ale kiedyś zdobędę się na objazd, żeby zobaczyć, co ewentualnie jeszcze stoi. W końcu to twoje - uśmiecha się do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego