to przystawała. Ucałował ją na pocieszenie, jak się całuje dziecko, szepcząc - śpij spokojnie.<br>Przed nimi błyszczała szeroka droga na skraju wód i białawej plaży wygładzona gasnącymi falami. Z daleka dostrzegli skręcony, czarny kształt podobny do pnia z korzeniami, które ocean przywleka, jakby wyzbywając się wszystkiego, co może kazić jego wnętrze. Bury warkocz uschłych chwastów, morszczynu, nadgniłych desek z plamami smoły wydzielał ostrą woń. Dwie wrony rąbały dziobami wielką jak miednica meduzę wyłapując ochłapy zmętniałej galarety.<br>- Popatrz - zatrzymała się z wyciągniętą ręką.<br>Na wpół zaryty w uklepanym piachu leżał poczerniały, spękany topielec. Włosy, brwi i rzęsy porosły rdzawymi grudami soli, oczy miał