w sztuce.<br>To Paryż. Taki teatr znano odświętnie i z publikowanych w prasie relacji. Ale codzienność teatru, jaki romantycy znali, bywała rozpaczliwie zniechęcająca. Myślę przede wszystkim o twórcach z kręgu jenajskiego, żyjących na teatralnej prowincji Europy. Czytali i przekładali od nowa sztuki, które staną się podstawową tradycją romantyków: Szekspira, potem Calderona. Teatr, który znali, był do ich wystawienia w wiernym tłumaczeniu nieprzygotowany. Ani teatr frankfurcki, ani berliński, kierowany w latach 1796-1814 przez Wilhelma Ifflanda, który miał wprawdzie wysoką renomę dzięki rzetelnej pracy aktorów nad rolą i starannej grze, uwydatniającej walory tekstu, lecz styl gry, właśnie "staranny" a mało emocjonalny, nie