Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
burmistrz Claremont. A to pan Leo Bonhart, mój krewniak i dawny komiliton.
Bonhart ukłonił się sztywno.
- To więc jest owa mała rozbójniczka, która ma nas dziś zabawić - stwierdziła fakt chuda markiza, wpijając w Ciri bladoniebieskie oczy. Głos miała chrapliwy, seksownie wibrujący i okropnie przepity.
- Niezbyt piękna, rzekłabym. Ale nieźle zbudowana... Całkiem przyjemne... ciałeczko.
Ciri szarpnęła się, odepchnęła natrętną rękę, blednąc ze wściekłości i sycząc jak wąż.
- Proszę nie dotykać - rzekł zimno Bonhart. - Nie karmić. Nie drażnić. Nie biorę odpowiedzialności.
- Ciałeczko - markiza oblizała wargi, nie zwracając na niego uwagi - można zawsze przywiązać do łóżka, wtedy jest bardziej przystępne. Może byście mi ją
burmistrz Claremont. A to pan Leo Bonhart, mój krewniak i dawny komiliton. <br>Bonhart ukłonił się sztywno.<br>- To więc jest owa mała rozbójniczka, która ma nas dziś zabawić - stwierdziła fakt chuda markiza, wpijając w Ciri bladoniebieskie oczy. Głos miała chrapliwy, seksownie wibrujący i okropnie przepity.<br>- Niezbyt piękna, rzekłabym. Ale nieźle zbudowana... Całkiem przyjemne... ciałeczko.<br>Ciri szarpnęła się, odepchnęła natrętną rękę, blednąc ze wściekłości i sycząc jak wąż.<br>- Proszę nie dotykać - rzekł zimno Bonhart. - Nie karmić. Nie drażnić. Nie biorę odpowiedzialności.<br>- Ciałeczko - markiza oblizała wargi, nie zwracając na niego uwagi - można zawsze przywiązać do łóżka, wtedy jest bardziej przystępne. Może byście mi ją
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego