Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
przy chorobie ciężko dać radę gospodarce i żywiole, i posprzątać.
- Czy ja nie przeszkadzam?
- Taki gość to zaszczyt dla naszego domu.
- Może on śpi?
Polek chciał krzyknąć, że nie, że czeka, że czuwa, lecz przełknął tylko z trudem ślinę. Ale na szczęście Babka grzecznie powiedziała:
- Chyba nie. Jeszcze niedawno wołał. Cały dzień dzisiejszy czeka i czeka na kogoś. Taki niespokojny, zły, że nie daj Boże.
Skrzypnęły drzwi. Głowa pani Linsrumowej ukazała się w szparze.
- Panna Wisia od Puciałłów przyszła - szepnęła.
- Wiem, wiem.
- Ale może ty jesteś zmęczony? Może niech jutro przyjdzie?
- Nie. Dobrze się czuję.
Głowa Babki zniknęła.
- Proszę bardzo, proszę wejść
przy chorobie ciężko dać radę gospodarce i żywiole, i posprzątać.<br>- Czy ja nie przeszkadzam?<br>- Taki gość to zaszczyt dla naszego domu.<br>- Może on śpi?<br>Polek chciał krzyknąć, że nie, że czeka, że czuwa, lecz przełknął tylko z trudem ślinę. Ale na szczęście Babka grzecznie powiedziała:<br>- Chyba nie. Jeszcze niedawno wołał. Cały dzień dzisiejszy czeka i czeka na kogoś. Taki niespokojny, zły, że nie daj Boże.<br>Skrzypnęły drzwi. Głowa pani Linsrumowej ukazała się w szparze.<br>- Panna Wisia od Puciałłów przyszła - szepnęła.<br>- Wiem, wiem.<br>- Ale może ty jesteś zmęczony? Może niech jutro przyjdzie?<br>- Nie. Dobrze się czuję.<br>Głowa Babki zniknęła.<br>- Proszę bardzo, proszę wejść
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego