ale pokazał drogę, mówiąc coś o krzyżówce przy bagienku.<br>Szedł zatem dalej, pogwizdując raźno, mimo że w lesie zrobiło się ciemno, a droga ledwo majaczyła pomiędzy czarnymi ścianami drzew sięgającymi nieba i odsłaniającymi tylko jego wąską wstążkę.<br>Po dwóch czy trzech kwadransach usłyszał za sobą końskie człapanie oraz skrzypienie kół. Chłop, poproszony o podwiezienie do <name type="place">Breitenheide</>, nie zdziwił się wcale, wskazał, nie wyjmując papierosa z ust, na tył wysokiego furgonu. Chabot usiadł, odwrócony od woźnicy, i spuściwszy nogi, kontemplował zamykającą się za nim perspektywę.<br>W <name type="place">Breitenheide</>, po krótkim błądzeniu między murowanymi i drewnianymi domostwami, wśród ciemności i szczekania psów, znalazł wejście