go wszystkie <br>zęby naraz, jakiś z tego bólu skurczony i nieładny.<br>- Co ma być... - ziewnął Listonosz. - Co <br>zawsze.<br>- Ja idę do królików - obwieścił Paluch. - Kto <br>chce, może iść ze mną. Trzeba narwać trawy.<br>- Znajdź głupiego - poradził Listonosz.<br>- Ciebie nie prosiłem - odciął się bystro <br>Paluch. - Idziesz, Kulesza?<br>- Nie idę.<br>- Bez łaski. Chodź, Kaziu, ty, co? Pokażę ci <br>młode od angory. Śmieszne, że niech skonam.<br>Patrzyli za nimi, dużym i grubym, i tym drugim mniejszym, <br>szczupłym i zgrabnym (nawet oni to zauważyli - śliczny <br>jak dziewczyna - zachwycała się nocna), jak szli gęsiego - Paluch <br>prowadził, Kaziu za nim, nie za wolno, nie za sztywno, w