ogród orientalny, połyskujący kopułami i bielą baszt. <br>- A paaani? <br>- Zaprotestował, widząc, że tylko jemu nakrywa. <br>Zarumieniła się. <br>- Dziękuję panu profesorowi... <br>- Usiadła naprzeciw, plecami do okna. <br>"Dziś myła włosy, bo słońce przesypuje się w nich przy każdym ruchu". Mieszał kawę. Przysunęła talerzyk z kruchymi ciastkami. <br>- Mam nadzieję, że już wystygły? Proszę... <br>Chrupał i patrzył na nią oczami, w których dzieciństwo i zmysły szczęśliwe prosiły o wspólne słowo. <br>- Pan profesor się zamyślił... To tak zawsze z tymi, co tu przyjadą. Zabytkowy kościół zwiedzą. Datek na nowe witraże do puszki wrzucą... I nad rzekę, koniecznie, bo w przewodniku napisano, że bardzo historyczna, że do