Typ tekstu: Książka
Autor: Strączek Adam
Tytuł: Wyznanie lekarza-łapownika
Rok: 1995
tych podwyżkach.
- Ależ nie, na pewno nie. Babcia mówiła, że tego leku nie wolno przerywać.
- Ma rację. Odstawienie możliwe tylko pod nadzorem. Zresztą dotyczy to wielu leków. I nie brać leku ,,który pomógł sąsiadce'', lepiej już pofatygować się do przychodni - roześmiał się wręczając receptę.
W drzwiach pojawiła się twarz Wojtasika.
- Chwileczkę, proszę! Jeszcze ten, co zasłabł!
Odesłanie Wojtasika sprawiło Adamowi nawet pewną przyjemność. Nie lubił go. Nie lubił od momentu, kiedy ten, powołując się na swoje kombatanckie prawo do przyjęcia ,,poza wszelką kolejnością'' - jak to określił - stratował w drzwiach dziewięćdziesięcioletnią staruszkę. A swoją drogą, czy może być większy idiotyzm, jak przyznawanie
tych podwyżkach. <br>- Ależ nie, na pewno nie. Babcia mówiła, że tego leku nie wolno przerywać. <br>- Ma rację. Odstawienie możliwe tylko pod nadzorem. Zresztą dotyczy to wielu leków. I nie brać leku ,,który pomógł sąsiadce'', lepiej już pofatygować się do przychodni - roześmiał się wręczając receptę.<br>W drzwiach pojawiła się twarz Wojtasika. <br>- Chwileczkę, proszę! Jeszcze ten, co zasłabł! <br>Odesłanie Wojtasika sprawiło Adamowi nawet pewną przyjemność. Nie lubił go. Nie lubił od momentu, kiedy ten, powołując się na swoje kombatanckie prawo do przyjęcia ,,poza wszelką kolejnością'' - jak to określił - stratował w drzwiach dziewięćdziesięcioletnią staruszkę. A swoją drogą, czy może być większy idiotyzm, jak przyznawanie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego