Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
suchy, drobny, czerstwy staruszek, zbiera suche liście i nabija nimi fajkę. Powietrze jest czyste i przejrzyste. Słońce świeci. Policjant wałęsa się, jakby był jednym z przechadzających się po deptaku w uzdrowisku w czasie koncertu orkiestry dętej, a nie pilnującym ładu i bezpieczeństwa. Wszystko to razem wygląda jak pantomima Ranek w Ciechocinku. Osoby: marynarz, ksiądz, policjant, dwie starsze panie, pan w alpakowej marynarce, bawiące się dzieci, dziewczyna. Wszystko to dość sztucznie i raczej źle zainscenizowane: znów doznaję, jak kiedyś, zdumienia, że tkwię w czymś takim. Przymusowe tkwienie w czymś, co nie jest własną rzeczywistością to właściwie jakby koszmar. Człowiek otoczony kontrnaturalnymi dla
suchy, drobny, czerstwy staruszek, zbiera suche liście i nabija nimi fajkę. Powietrze jest czyste i przejrzyste. Słońce świeci. Policjant wałęsa się, jakby był jednym z przechadzających się po deptaku w uzdrowisku w czasie koncertu orkiestry dętej, <page nr=230> a nie pilnującym ładu i bezpieczeństwa. Wszystko to razem wygląda jak pantomima Ranek w Ciechocinku. Osoby: marynarz, ksiądz, policjant, dwie starsze panie, pan w alpakowej marynarce, bawiące się dzieci, dziewczyna. Wszystko to dość sztucznie i raczej źle zainscenizowane: znów doznaję, jak kiedyś, zdumienia, że tkwię w czymś takim. Przymusowe tkwienie w czymś, co nie jest własną rzeczywistością to właściwie jakby koszmar. Człowiek otoczony kontrnaturalnymi dla
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego