Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Narrenturm
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2002
się ta mgła. Ani zapach tego dymu.
- Płochliwy jesteś - zadrwił Szarlej - jak dzieweczka. Umarlaki...
Nie dokończył. Rozległ się świst, gwizd i chichot, taki, że aż przykucnęli. Nad jarem, wlokąc za sobą iskry i warkocz dymu, przeleciała trupia czaszka. Nim zdążyli ochłonąć, przeleciała druga, świszcząc jeszcze straszliwiej.
- Zawróćmy - rzekł głucho Szarlej. - Co rychlej. Nie podoba mi się to miejsce.
Reynevan był absolutnie pewien, że wracają po własnych śladach, tą samą drogą, którą przyszli. A jednak po chwili przed nosami wyrosło im strome zbocze parowu. Szarlej bez słowa zawrócił, skręcił w drugi wąwóz. Po paru krokach tu także zatrzymała ich pionowa, najeżona plątaniną
się ta mgła. Ani zapach tego dymu. <br>- Płochliwy jesteś - zadrwił Szarlej - jak dzieweczka. Umarlaki... <br>Nie dokończył. Rozległ się świst, gwizd i chichot, taki, że aż przykucnęli. Nad jarem, wlokąc za sobą iskry i warkocz dymu, przeleciała trupia czaszka. Nim zdążyli ochłonąć, przeleciała druga, świszcząc jeszcze straszliwiej. <br>- Zawróćmy - rzekł głucho Szarlej. - Co rychlej. Nie podoba mi się to miejsce. <br>Reynevan był absolutnie pewien, że wracają po własnych śladach, tą samą drogą, którą przyszli. A jednak po chwili przed nosami wyrosło im strome zbocze parowu. Szarlej bez słowa zawrócił, skręcił w drugi wąwóz. Po paru krokach tu także zatrzymała ich pionowa, najeżona plątaniną
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego