Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
mu się pomieszało i zamiast tego padł na brzuch. AGENCI zaraz go podnieśli. Otrzepał płaszcz - i ten pierwszy prawidłowy odruch przerzucił go w spiralę starego aktraktora. Splunął, odetchnął. Wciąż czuł, że coś lodowato zimnego pożera go od lewego biodra i lekko krzywił się, obracając się na prawej stopie niczym kaleka.
- Co to było? - spytała Marina, cicho i bez nacisku, za to tnąc go na pół spojrzeniem psychologa-klinicysty.
- Ko...
- Co?
Splunął ponownie.
- Kontakt - sapnął. - Tak mi się wydaje.
- Jak...?
- Nie wiem.
- To chyba przez Modlitwę - wymamrotała Marina do siebie, momentalnie ulatując w świat abstrakcyjnych teorii, co poznał po oczach i pochyleniu sylwetki. - Tak
mu się pomieszało i zamiast tego padł na brzuch. AGENCI zaraz go podnieśli. Otrzepał płaszcz - i ten pierwszy prawidłowy odruch przerzucił go w spiralę starego aktraktora. Splunął, odetchnął. Wciąż czuł, że coś lodowato zimnego pożera go od lewego biodra i lekko krzywił się, obracając się na prawej stopie niczym kaleka. <br>- Co to było? - spytała Marina, cicho i bez nacisku, za to tnąc go na pół spojrzeniem psychologa-klinicysty. <br>- Ko...<br>- Co? <br>Splunął ponownie. <br>- Kontakt - sapnął. - Tak mi się wydaje. <br>- Jak...? <br>- Nie wiem. <br>- To chyba przez Modlitwę - wymamrotała Marina do siebie, momentalnie ulatując w świat abstrakcyjnych teorii, co poznał po oczach i pochyleniu sylwetki. - Tak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego