Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
że gdy ten pański nie istniejący przeciwnik w końcu rozłożył pana na obydwie łopatki, już miałem zawołać chłopaków na pomoc. Ale pomyślałem, że pan będzie niezadowolony z tego. I dobrze zrobiłem, że nie zawołałem o pomoc, prawda?
Zrobiłem dwa kroki w kierunku Sokolego Oka. - Znam pewien świetny chwyt na kpiarzy.
- Co to, to nie! - wrzasnął chłopak i dał drapaka na bezpieczną odległość. Podniósł ręce do góry i wskazał niebo: - Niech pan spojrzy, panie Tomaszu. Zaraz będzie burza i deszcz. Uciekaj- . my do naszego obozu.
Rozejrzałem się po niebie. Miał rację, lada chwila mogła zacząć się burza. Zajęty ćwiczeniami nie zauważyłem, że na horyzoncie niebo
że gdy ten pański nie istniejący przeciwnik w końcu rozłożył pana na obydwie łopatki, już miałem zawołać chłopaków na pomoc. Ale pomyślałem, że pan będzie niezadowolony z tego. I dobrze zrobiłem, że nie zawołałem o pomoc, prawda?<br>Zrobiłem dwa kroki w kierunku Sokolego Oka. - Znam pewien świetny chwyt na kpiarzy.<br>- Co to, to nie! - wrzasnął chłopak i dał drapaka na bezpieczną odległość. Podniósł ręce do góry i wskazał niebo: - Niech pan spojrzy, panie Tomaszu. Zaraz będzie burza i deszcz. Uciekaj- . my do naszego obozu.<br>Rozejrzałem się po niebie. Miał rację, lada chwila mogła zacząć się burza. Zajęty ćwiczeniami nie zauważyłem, że na horyzoncie niebo
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego