się nimi jak własną rodziną. Można ich będzie sprowadzić do Italii, jeśli przyjdzie zwycięstwo i utrwali się władza powstańców. Dobrze też, że wysłał tych najmłodszych, zdolnych chłopców.<br>Poruszyła się zasłona namiotu. Spartakus uniósł głowę. Przed nim stał Kalias, blady, z oczyma pociemniałymi i twarzą zastygłą w uporze. Wódz zmarszczył brwi.<br>- Co to znaczy, chłopcze? - zapytał surowo.<br>Kalias postąpił kilka kroków i runął mu do nóg.<br>- Wodzu, nie odpędzaj mnie! - zawołał zrozpaczonym, łamiącym się głosem. - Ja... ja... nie mogłem odjechać.<br>Spartakus położył dłoń na ramieniu chłopca.<br>- Kaliasie, złamałeś rozkaz. Cóż mam z tobą uczynić?<br>Głowa Kaliasa opadła na kolana siedzącego.<br>- Wszystko, co chcesz, panie