Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
wolno nam być poza dormitory po godzinie ósmej. Wychodzić mogę w niedzielę między drugą a szóstą.
Maruyama nie jest już młoda. Powinna mieć męża, dwoje dzieci w szkole, tak jak wszystkie Japonki w jej wieku. Osłaniając jej drobną postać od uderzeń wiatru, po drodze na przystanek autobusowy, znienawidziłem słowo dormitory.
Codziennie wstaję o czwartej rano. Tego nauczyła mnie dyscyplina zen. Myję się i zapalając naftową kuchenkę, siadam do pisania. Zapominam o lodowatym wietrze wyjącym ponad Tokio Wan, o Seki Electronic. Żegluję teraz pomiędzy Hawajami i Wake, prażąc się w tropikalnym skwarze. Pędzę na skrzydłach pasatu.
Codziennie wystukuję pięć stron Słuchając głosu
wolno nam być poza dormitory po godzinie ósmej. Wychodzić mogę w niedzielę między drugą a szóstą.<br> Maruyama nie jest już młoda. Powinna mieć męża, dwoje dzieci w szkole, tak jak wszystkie Japonki w jej wieku. Osłaniając jej drobną postać od uderzeń wiatru, po drodze na przystanek autobusowy, znienawidziłem słowo dormitory.<br> Codziennie wstaję o czwartej rano. Tego nauczyła mnie dyscyplina zen. Myję się i zapalając naftową kuchenkę, siadam do pisania. Zapominam o lodowatym wietrze wyjącym ponad Tokio Wan, o Seki Electronic. Żegluję teraz pomiędzy Hawajami i Wake, prażąc się w tropikalnym skwarze. Pędzę na skrzydłach pasatu.<br> Codziennie wystukuję pięć stron Słuchając głosu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego