jakaś skrzynia. "Wiej, wichrze, dmij"... Bum, bum, bum - głuszy melodię tłukąca o gródź paka. "Samotny jacht..." - "nie jesteś, nie jesteś samotny" - postukuje obcesowo czajnik, który zluzował się z uprzęży. Nabieram powietrza, by wyciągnąć owe "Samotne dni", ale uprzedza mnie huk latających drzwi magazynku "wariaaat, wariaat, wariaaat..." Niech i tak będzie. <br><br><tit>Cudotwórca słońce</><br><br> Słońce jest największym cudotwórcą. W kilka godzin znów odmieniło wszystko w naszym świecie. Zmieniło pływającą wyspę, na której z kotem podróżuję do Kalifornii, z ociekającej wodą lodowatej sterty bałaganu w roześmianą odmianę latającego dywanu. Przemieszcza się on teraz lekko, bezszelestnie nad falami Pacyfiku. Sucho, bezpiecznie, wesoło.<br> Futro kota wyschło