Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
pilnuje. No, i trzeba zorganizować siekierkę jakąś. Na nasz własny użytek. Jaśka! Pospiesz się.
- Jurek. Pilnujcie ziemianki - nakazała im matka. - Na suchary miej oko. I nie ważcie mi się kąpać w rzece! Słyszysz, Mariuszek?
- Tak, mamuńciu.
Odprowadzili ją za próg. Pochyliła się i pogłaskała Mariuszka po kędzierzawej głowie.
- Konfietków przyniesiesz? Cukierków?
- Nie wiem, czy na tym wygwizdowie jest sklep. Uważaj na niego, Jurek. Masz mi go strzec, jak oka w głowie. Pocałuj mamusię, Mariuszku...
Cmoknął ją w policzek. Chłopcy położyli się w trawie przed ziemianką, brzeg stromym stokiem opadał ku rzece. Mariuszek patrzył w ślad za matką, która dołączyła do gromady
pilnuje. No, i trzeba zorganizować siekierkę jakąś. Na nasz własny użytek. Jaśka! Pospiesz się.<br>- Jurek. Pilnujcie ziemianki - nakazała im matka. - Na suchary miej oko. I nie ważcie mi się kąpać w rzece! Słyszysz, Mariuszek?<br>- Tak, mamuńciu.<br>Odprowadzili ją za próg. Pochyliła się i pogłaskała Mariuszka po kędzierzawej głowie.<br>- Konfietków przyniesiesz? Cukierków?<br>- Nie wiem, czy na tym wygwizdowie jest sklep. Uważaj na niego, Jurek. Masz mi go strzec, jak oka w głowie. Pocałuj mamusię, Mariuszku...<br>Cmoknął ją w policzek. Chłopcy położyli się w trawie przed ziemianką, brzeg stromym stokiem opadał ku rzece. Mariuszek patrzył w ślad za matką, która dołączyła do gromady
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego