Typ tekstu: Książka
Autor: Mach Wilhelm
Tytuł: Góry nad Czarnym Morzem
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1961
spełzłej barwie dymu, suszą i naprawiają sieci, rozciągając je na całą szerokość promenady.
To ten, to ów przysiądzie pod platanem na ławce, podciągajac jedną stopę na jej krawędź, tym samym nawykowym gestem, z jakim podeprze się w łódce skrajem burty, by umocnić równowagę ciała.
Na ryneczku wymieniam pozdrowienie z czyścibutem-Cyganem, mało to obcych ludzi, zdążył mnie zapamiętać.
U ulicznego sprzedawcy kupuję migdały w tulejce gazety, potem wałęsam się wśrÓd zaułków pachnących wiatremi oliwą, zaglądam w podwórka ucienione stropami małych wiszących winnic, odpoczywam na ulicznych schodkach, tłukę migdały kamieniem, mewy krzyczą, zawiedzione, nad szczątkami skorup.
Chłopak niósł martwą mewę, z obwisłego
spełzłej barwie dymu, suszą i naprawiają sieci, rozciągając je na całą szerokość promenady.<br>To ten, to ów przysiądzie pod platanem na ławce, podciągajac jedną stopę na jej krawędź, tym samym nawykowym gestem, z jakim podeprze się w łódce skrajem burty, by umocnić równowagę ciała.<br>Na ryneczku wymieniam pozdrowienie z czyścibutem-Cyganem, mało to obcych ludzi, zdążył mnie zapamiętać.<br>U ulicznego sprzedawcy kupuję migdały w tulejce gazety, potem wałęsam się wśrÓd zaułków pachnących wiatremi oliwą, zaglądam w podwórka ucienione stropami małych wiszących winnic, odpoczywam na ulicznych schodkach, tłukę migdały kamieniem, mewy krzyczą, zawiedzione, nad szczątkami skorup.<br>Chłopak niósł martwą mewę, z obwisłego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego