niż we Francji albo Anglii, zwłaszcza mieszkając w Wilnie, a więc tuż na pograniczu, gdzie wrogość wsi białoruskiej, fizycznie niemal <page nr=272> dotykalna, utożsamiająca wszystko, co polskie, z "pańskim" i zachodnim, nawet mniej wrażliwych napawała lękiem przed ciemnym żywiołem. "Katastrofiści" nie pochodzili z Polski etnicznej, mieli za sobą różne doświadczenia "wschodnie", nawet Czechowicz, choć urodzony w Lublinie, wziął sporo z pobytów na Wołyniu i na Białorusi. Poza tym przecie o Rewolucji dużo się czytało - tamtejsza literatura lat dwudziestych ukazywała się w przekładach albo dawała "przerzuty" u jej naśladowców w wierszu i prozie. Z kompleksem spraw rosyjskich związałbym również pesymizm dwóch pisarzy różnych pokoleń