wywędrowały, ktoś je wyniósł... Może je spalono podczas wielkich mrozów?<br>- Nie zdaje mi się - rzekł profesor. - Las rośnie dookoła, drzewa są w parku... Raczej by tu zresztą palono w piecu książkami, nie marnowano by jednak pożytecznych drzwi.<br>- Nie odgadniemy tego nigdy - rozmyślał Adaś głośno, mówiąc jak gdyby sam do siebie - Czysta rozpacz!<br>- A czy nie wydaje ci się, luby Piotrusiu... - Adasiu... - poprawiła Wandzia. ,<br>- Można tak i można tak - mówił profesor machnąwszy ręką. - Nie przeszkadzaj! Otóż czy ci się nie wydaje, że ta cała sprawa, tak na pozór tajemnicza, jest jakimś urojeniem, jakimś przywidzeniem? Oficer mógł porobić nieprzytomne historie, pisać listy, gadać