temperament do wrzenia, powołanie do<br>absurdu, a siebie do euforii i samounicestwienia.<br> Jeśli rzeczywiście jestem trudnym pacjentem, to właśnie dlatego, że mi trudno <br>rozeznać się w chorobie, mój instynkt, mój barometr<br>wskazuje wciąż na cudowną pogodę, a okazuje się, iż tylko wy wiecie, że on błądzi, <br>że on się myli...<br> Czyż nie tędy byłaby droga do zdrowia, gdybyście tym chcieli się<br>zająć?<br> Tymczasem na mój temperament, powołanie i euforię nie<br>żałowaliście tylko zastrzyków, w miarę jak rosły wyzwolone we mnie<br>siły witalne.<br> W miarę jak rosły guzy na moich pośladkach, które trzeba było<br>ciąć i opatrywać, dzień po dniu wyciskać z