już nie wolno będzie wspominać tych, którzy z wioski odeszli na tereny, gdzie Dajakowie wiecznie szczęśliwi polują na zwierzynę, są zawsze syci, weseli i nigdy nie chorują.<br> Z przyziemnej rzeczywistości "długiego domu", która nieuchronnie nadejdzie znowu z przeminięciem festynu i nadejściem świtu, bardzo daleko jest jeszcze do owego raju, gdzie Dajakowie nie znają żadnej choroby.<br> Wędrując po terenach, gdzie ludzie przeżarci są malarią, przypomniałem sobie pewnego reportera nazwiskiem Joseph, który w czasopiśmie amerykańskim "Esquire" kierował działem podróżniczym. Kiedy go poznałem, był to już pan porządnie zaawansowany w latach i doświadczeniu, miał na liczniku chyba więcej kilometrów niż niejeden pilot regularnych linii