Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
będą wisieli u państwowego cycka.
Czeluść była okropna, światło mętne z brudnych żarówek, choć tu kagańce winny płonąć albo łuczywo smolne, mury grube z wypalanej cegły, spojonej na wieki całe, jak w średniowiecznej katedrze, sklepienie niskie, nawet ja, choć mi daleko do Walgierza Udałego, muszę się troszczyć o własne ciemię.
Dalibóg nie wiem, dokąd schodzę, w podziemia Wawelu?, bo może Dziadek chce się położyć w przynależnej mu krypcie, w lochy Watykanu?, bo z czeluści dobiega dudniący głos Papy Samozwańca: Gloria Tibi Domine!, a może zaiste w głąb katedry Św. Jana, gdzie śpi pewien pisarz, który naopowiadał Polakom, do czego są zdolni
będą wisieli u państwowego cycka.<br>Czeluść była okropna, światło mętne z brudnych żarówek, choć tu kagańce winny płonąć albo łuczywo smolne, mury grube z wypalanej cegły, spojonej na wieki całe, jak w średniowiecznej katedrze, sklepienie niskie, nawet ja, choć mi daleko do Walgierza Udałego, muszę się troszczyć o własne ciemię.<br>Dalibóg nie wiem, dokąd schodzę, w podziemia Wawelu?, bo może Dziadek chce się położyć w przynależnej mu krypcie, w lochy Watykanu?, bo z czeluści dobiega dudniący głos Papy Samozwańca: Gloria Tibi Domine!, a może zaiste w głąb katedry Św. Jana, gdzie śpi pewien pisarz, który naopowiadał Polakom, do czego są zdolni
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego