Iran i Pakistan. Max, jako początkujący, patrzył na niego z podziwem i chciał o wiele rzeczy zapytać, ale Francuzol oczy miał tak zamglone, że zrezygnował. Drugi żabojad zjechał z Nepalu, trzeciego odebrali właśnie z lotniska. Mieli ze sobą sound-system na minidyski. W małym pokoiku na cały regulator grzmi Miles Davis. Chłopcy piją Eau de Vie, wódkę z gruszek prosto ze strefy wolnocłowej, palą dżointy i wciągają kreski z <orig>ketaminy</>. To chyba jedyny narkotyk, jakiego nigdy nie brał, więc pośpiesznie pożegnał się z sąsiadami. Davis rozbrzmiewał chyba do rana. Balanga jak każda inna, we Francji, w Warszawie. Powszechność <orig>najebki</>. <br>Wcześnie rano