tych nazw. Zamykała w końcu oczy i stała tak, z przegiętą w tył głową, z uśmiechem bezpamięci w rozchylonych ustach. <br>Więc w drodze do morderstwa księżyc także Różę zatrzymał. <br>Upuściła rewolwer. Patrzyła onieśmielona w lunatyczne czary. Szepnęła: "Patrz, patrz..." poruszyła się, by wołać Adama, stąpnęła na rewolwer. <br>- Ach, co to? <br>Dech zamarł. <br>- Jezus, Maria, toż ja chciałam syna zabić! Dlaczego? <br>Zgrabiałymi palcami podniosła broń. <br>- Gdybym go zabiła, nie zobaczyłby tego ogrodu... Jaki piękny teraz ten ogród! Co ja chciałam zrobi? Któż wie, czy tam pięknie u Kazia... <br><gap reason="sampling"><br>Wydzierano dziecku rondelki, wtykano kółko do garści i sprowadzono do ogrodu. <br>Kiedy ojciec wracał