Typ tekstu: Książka
Autor: Stawiński Jerzy
Tytuł: Piszczyk
Rok wydania: 1997
Lata powstania: 1959-1997
Wezmę teczkę i przywiozę ci jutro. Mam tu lokal o parę kroków.
- Nie! - zawołała. - Nie mogę cię narażać! Ty robisz ważniejszą robotę!
Znowu ludzie przemykali się pod murami. Gdzieś dalej słychać było wrzaski.
- Jestem od ciebie starszy stopniem - powiedziałem stanowczo. - Rozkazuję ci oddać teczkę!
I chwyciłem teczkę. Basia zawahała się.
- Do jutra, Basiu - powiedziałem. - Będę na Żoliborzu jak najwcześniej. Uważaj, proszę cię.
Pocałowałem ją mocno. Usta jej były gorące. Odszedłem szybko w ciemność nie odwracając się. Do Jelonka rzeczywiście nie było daleko; przebiegając te kilkaset metrów w zupełnej czerni, modliłem się do losu czy do Boga, sam już nie pamiętam, żeby nie
Wezmę teczkę i przywiozę ci jutro. Mam tu lokal o parę kroków.<br>- Nie! - zawołała. - Nie mogę cię narażać! Ty robisz ważniejszą robotę!<br>Znowu ludzie przemykali się pod murami. Gdzieś dalej słychać było wrzaski.<br>- Jestem od ciebie starszy stopniem - powiedziałem stanowczo. - Rozkazuję ci oddać teczkę!<br>I chwyciłem teczkę. Basia zawahała się.<br>- Do jutra, Basiu - powiedziałem. - Będę na Żoliborzu jak najwcześniej. Uważaj, proszę cię.<br>Pocałowałem ją mocno. Usta jej były gorące. Odszedłem szybko w ciemność nie odwracając się. Do Jelonka rzeczywiście nie było daleko; przebiegając te kilkaset metrów w zupełnej czerni, modliłem się do losu czy do Boga, sam już nie pamiętam, żeby nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego