Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
spacerów, najlepiej po lesie, w spokojnej okolicy. A leki... niestety, medycyna i tu jest właściwie bezradna, te, które obniżają ciśnienie, trochę uspokajających, w odpowiednich dawkach, zapiszę panu parę, coś pan powinien dostać... - Profesor pokiwał głową, to wyglądało jak odrzucenie wielkiego, niewidzialnego ciężaru.
- Cóż... podjąłem decyzję. Wyjeżdżamy z Warszawy do Wrzosowa.
- Dobra decyzja. Powiedział pan: Wrzosów, gdzie to jest? - Profesor stuknął palcem w blat, jakby przywoływał duchy.
- W Górach Świętokrzyskich, na przecięciu dwóch płuc Puszczy Świętokrzyskiej. Mamy tam domek z ogrodem, dosyć wygodny, kanalizacja, centralne, przy cichej uliczce.
- To najlepsze w tej sytuacji dla pańskiej żony. Wrzosów, teraz kojarzę, nazwę słyszałem, czy
spacerów, najlepiej po lesie, w spokojnej okolicy. A leki... niestety, medycyna i tu jest właściwie bezradna, te, które obniżają ciśnienie, trochę uspokajających, w odpowiednich dawkach, zapiszę panu parę, coś pan powinien dostać... - Profesor pokiwał głową, to wyglądało jak odrzucenie wielkiego, niewidzialnego ciężaru.<br>- Cóż... podjąłem decyzję. Wyjeżdżamy z Warszawy do Wrzosowa.<br>- Dobra decyzja. Powiedział pan: Wrzosów, gdzie to jest? - Profesor stuknął palcem w blat, jakby przywoływał duchy.<br>- W Górach Świętokrzyskich, na przecięciu dwóch płuc Puszczy Świętokrzyskiej. Mamy tam domek z ogrodem, dosyć wygodny, kanalizacja, centralne, przy cichej uliczce.<br>- To najlepsze w tej sytuacji dla pańskiej żony. Wrzosów, teraz kojarzę, nazwę słyszałem, czy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego