i pieszczotom chętna, przepędziła go z domu na żebry.<br> <page nr=47><br> Odtąd śniło mi się po nocach, że jadę na tym kole w kraje nieznane, gdzie na drzewach rosną szewrowe trzewiki, cajgowe ubrania, witosowskie koszule, całe naręcza kiełbas, głowy cukru.<br> Siedząc na tym kole widziałem dalej, niż może dojrzeć zwykłe oko ludzkie.<br> Domyślałem się przeto, że w moim ojcu mieszka nie tylko wojna cwałująca na koniach, strzelająca z kartaczy, ale jest też śpiewające wesele ze stołami uginającymi się od kołaczy, że w dziadku moim prócz pańszczyźnianego pręgierza, stojącego koło świętej lipy, jest tytoń fajkowy i tytoń turecki, nie brakuje malagi ani rumu, ani