Typ tekstu: Książka
Autor: Buczkowski Leopold
Tytuł: Czarny potok
Rok wydania: 1986
Rok powstania: 1957
ścieżki.
Bańczycki wyprowadził nogi z bezładnej kluczki, podgarnął się w brzuchu, wyszamotał spod obcego, wstał.
W biegu przetarł oczy, skoczywszy z przys iadu - kopnął w kolano, a kułakiem pod daszek nosa, ale zwalił się, pojechał na gumowych podeszwach.
Teraz obcy począł kopać Bańczyckiego w potylicę.
Jeden i drugi węszył śmierć.
Drgali rozchełstani, resztkami sił parli na siebie, gryźli i podmacywali nożami. Zyb, zyb, szuch, puch.
Krew zalała nagła.
Bańczycki upadł.
Podniósł się jeszcze na łokciach, ręka poszła pod pas i zastygła, czoło osiadło na śniegu.
Wasicińska zdążyła machnąć wróbelka koromysłem.
Zatrzepał rękoma, upadł na wznak, szybko poderwał się i wybiegł za
ścieżki.<br>Bańczycki wyprowadził nogi z bezładnej kluczki, podgarnął się w brzuchu, wyszamotał spod obcego, wstał.<br>W biegu przetarł oczy, skoczywszy z przys iadu - kopnął w kolano, a kułakiem pod daszek nosa, ale zwalił się, pojechał na gumowych podeszwach.<br>Teraz obcy począł kopać Bańczyckiego w potylicę.<br>Jeden i drugi węszył śmierć.<br>Drgali rozchełstani, resztkami sił parli na siebie, gryźli i podmacywali nożami. Zyb, zyb, szuch, puch.<br>Krew zalała nagła.<br>Bańczycki upadł.<br>Podniósł się jeszcze na łokciach, ręka poszła pod pas i zastygła, czoło osiadło na śniegu.<br>Wasicińska zdążyła machnąć wróbelka koromysłem.<br>Zatrzepał rękoma, upadł na wznak, szybko poderwał się i wybiegł za
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego