lat, którą poczułem, ostro hamując na światłach dzielących Ursynów od Warszawy, tęsknota za szczeniakiem, za gówniarzem, za swoim wkurwieniem i nienawiścią, powraca do mnie już stale, gdy czekam na skręt z Rosoła w Dolinę Służewiecką. <br>Nie mogę o żadnej z tych rzeczy opowiedzieć Szuwarowi. <br>- U mnie po staremu - rzucam więc.<br>- Dzieciaki w porządku? - pyta, a ja czuję, jak oblewa mnie fala gorąca. <br>Co za kicz, myślę sobie. Szpanerzy chcą ze mną gadać o zegarkach, jak popiją. Podwijają rękawy marynarek i porównują, ściągają z przegubów, ważą w dłoniach. Ja muszę im zasuwać mój bajer o tradycji rodzinnej skazującej mnie na longinesa, oni