Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Narrenturm
Rok wydania: 2003
Rok powstania: 2002
drzwi, z tyłu, za rogożą. Za progiem miej baczenie. Na to.
Wciąż niby sprzątając, podniosła długie źdźbło słomy, ukradkiem, acz szybko zawiązała na nim trzy supełki.
- Mną się nie przejmuj - szeptem rozwiała jego skrupuły. - Na mnie nikt nie zwróci uwagi.
- Gerda! - krzyknął karczmarz. - Chleb trza wyjmować! Rusz-że się, kocmołuchu!
Dziewka odeszła. Zgarbiona, szarobura, nijaka. Nikt nie zwracał na nią uwagi. Nikt oprócz Reynevana, któremu rzuciła na odchodnym pałające jak żagiew spojrzenie.
Czterech zza stołu w kącie ruszyło się, wstało. Podeszli, dzwoniąc ostrogami, skrzypiąc skórą, chrzęszcząc kolczugami, wspierając pięści na rękojeściach mieczy, kordów i baselardów. Reynevan jeszcze raz, tym razem dosadniej
drzwi, z tyłu, za rogożą. Za progiem miej baczenie. Na to.<br>Wciąż niby sprzątając, podniosła długie źdźbło słomy, ukradkiem, acz szybko zawiązała na nim trzy supełki.<br>- Mną się nie przejmuj - szeptem rozwiała jego skrupuły. - Na mnie nikt nie zwróci uwagi.<br>- Gerda! - krzyknął karczmarz. - Chleb trza wyjmować! Rusz-że się, kocmołuchu!<br>Dziewka odeszła. Zgarbiona, szarobura, nijaka. Nikt nie zwracał na nią uwagi. Nikt oprócz Reynevana, któremu rzuciła na odchodnym pałające jak żagiew spojrzenie.<br>Czterech zza stołu w kącie ruszyło się, wstało. Podeszli, dzwoniąc ostrogami, skrzypiąc skórą, chrzęszcząc kolczugami, wspierając pięści na rękojeściach mieczy, kordów i baselardów. Reynevan jeszcze raz, tym razem dosadniej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego