Arbuzowski wyszedł zaraz do dzieci i podał butelkę gorącego mleka, pieczone kartofle i kociubę jęczmiennego podpłomyka.<br>Na zrębach stukał karabin.<br>Na samym szczycie brzostu siedział kruk, dzwonił : ka-loń, ka-loń...<br>Dzieci Hyndy nie wiedziały, co to znaczy.<br>Arbuzowski powiedział, rozgartując zarost sprzed ust: - No, chwała Najwyższemu, ptak wiosnę zwiastuje.<br>Dzwoniła osiędzielina, drzewa stały nieruchomo, tając i czerniejąc od środka.<br>Sikory i trznadle nocowały w ciszy nawisów.<br>Policjanci weszli do niewielkiej izby szamesa.<br>Z sufitu zwisał mosiężny świecznik, ozdobiony słomką i papierkami.<br>Pod ścianami stały dwa zwichrowane łóżka, nakryte kapami w jaskrawe bukiety.<br>Zza pieca wyc hyliły się główki dziecięce z