się dobrem i pięknem, zarówno gdy nurzał się w najszlachetniejszych czynach, jak również i wtedy, gdy wypłynąwszy na powierzchnię świadomości wypowiedział im walkę. Myślę, że gdyby można było uświadomić w jakiś sposób towarzyszącego mi żołnierza, w jakim bagnie tkwi po uszy, począłby złorzeczyć, <page nr=82> rozpaczać i targać się za włosy jak Edyp i podobną wymierzyłby sobie sprawiedliwość, z tą może różnicą, że zamiast wydrapywać oczy, uciąłby sobie i precz odrzucił prawą rękę, wznoszącą się tak często do hitlerowskiego pozdrowienia. Mam natomiast poważne wątpliwości, czy Weber z krzywą gębą w najpiękniejszych i najlepszych okolicznościach byłby zdolny wykrzesać z siebie choć iskierkę dobra i