żywa. Tłum ludzi na pogrzebie, wielka ilość słów pięknych, powiedzianych i napisanych. Dzisiaj - cisza grobowa.<br>Pan Andrzej przyniósł wiersze. Maciek nie chwalił się nimi. Wiedziałem, że pisze, ale to nie było przedmiotem naszych rozmów. Mimo natłoku spraw uległem pokusie przeczytania zaraz wszystkiego.<br>Stało się coś jak zaprzeczenie grawitacji, jak teoria Einsteina. Spoza martwych liter wyplutych przez komputerową drukarkę odezwał się żywy facet, ponad miarę wrażliwy, ze zwykłym u siebie pomieszaniem siły i słabości, wahania i stanowczości, patosu i zwykłości. Tak, jakbym właśnie wyszedł z redakcyjnej kuchni po długiej dyskusji z Maćkiem, na stojąco, przy kawie.<br>Czas przegrał z człowiekiem. Maciek żyje