to było jak kara... Ale za co! Za co! Czy naprawdę była taka zła? Może to kara za to, że odciągnęła Andrzeja od żony, a tego biednego Hansa skazała na śmierć... Gdyby nie ona, mógłby wrócić do domu, do matki, która tak go podobno kochała. Nic dziwnego, był jedynakiem. A Eweliny nikt nie kochał, nikt... <br>Usłyszała nagle swoje imię i ze zdziwieniem stwierdziła, że siedzi na dywanie, a po policzkach spływają jej łzy. <br>- Ewelina, co się stało? - spytał Tadeusz przyklękając obok niej. - Źle się czujesz?<br>- Tak, czuję się bardzo źle - powiedziała wolno. - W przeciwieństwie do ciebie. <br>- Co to znaczy? - spytał przyglądając