NIEDŁUGO WYSIADAĆ, KIEDY DO AUTOBUSU WSIADŁ PIJAK, TAKI NIEDUŻY WIEJSKI PIJACZEK Z FIOLETOWYM NOSEM. NIE ZAMIERZAŁ CHYBA NIGDZIE DALEKO JECHAĆ, BO ZAMIAST USIĄŚĆ, USTAWIŁ SIĘ AKURAT MIĘDZY PANEM KAPITANEM A PANIĄ NAUCZYCIELKĄ I TRZYMAŁ SIĘ ZA OPARCIA, ALE JAK AUTOBUSEM ZARZUCIŁO, TO MU SIĘ RĘKA OMSKNĘŁA I TRAFIŁA AKURAT WE FRYZURĘ PANI NAUCZYCIELKI, WIĘC PANI NAUCZYCIELKA MÓWI, TEŻ CHYBA ZALOTNIE, PANIE KAPITANIE, NIECH PAN COŚ ZROBI Z TYM PIJAKIEM, BO BĘDĘ MUSIAŁA IŚĆ DRUGI RAZ DO FRYZJERA, A PAN KAPITAN NIC, SIEDZI, TYLKO ŁYSINA MU SIĘ ROBI CORAZ CZERWIEŃSZA. I TAK JECHALIŚMY JESZCZE JAKIŚ CZAS, W KOŃCU JUŻ MIAŁEM WYSIADAĆ, ALE