Typ tekstu: Książka
Autor: Pankowski Marian
Tytuł: Fara na Pomorzu
Rok: 1997
ja jeszcze na plebanii powinienem był zapytać, dokąd pan docent chciałby pojechać...
Uśmiechnie się Hans do swoich myśli, dłońmi wyrazi zakłopotanie.
- Herr Doktor... Zdaję się na pańskie przewodnictwo... zamknę oczy... i może ta ziemia zadrży pod nami? Może mi się coś przywidzi? I pozwoli przekroczyć granice świata komputerów i faksów?
- Fajno. Jak tak, to zawiozę pana na to czarne wzgórze, którego nie zna pleban, ani nawet jego "czarownica"... bo to nie woda... a u niej bez wody ani rusz!... Wiooo, mój gniady! - I w gaz!
Mijali ciężarówki, mijali motocykle. Zjechali na drogę już im znaną. Spłoszył się bocian z żabiej łąki
ja jeszcze na plebanii powinienem był zapytać, dokąd pan docent chciałby pojechać... <br>Uśmiechnie się Hans do swoich myśli, dłońmi wyrazi zakłopotanie. <br>- Herr Doktor... Zdaję się na pańskie przewodnictwo... zamknę oczy... i może ta ziemia zadrży pod nami? Może mi się coś przywidzi? I pozwoli przekroczyć granice świata komputerów i faksów? <br>- Fajno. Jak tak, to zawiozę pana na to czarne wzgórze, którego nie zna pleban, ani nawet jego "czarownica"... bo to nie woda... a u niej bez wody ani rusz!... Wiooo, mój gniady! - I w gaz! <br>Mijali ciężarówki, mijali motocykle. Zjechali na drogę już im znaną. Spłoszył się bocian z żabiej łąki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego