złapanych zaś Indian sprzedawano w niewolę. Płonęły osady, znikały stratowane pola, ginęli od kul i strzał ludzie.<br>Trudno ocenić, jaką osobiście rolę odegrał król Filip w walkach w dolinie rzeki Connecticut. Wszystkie jednak okrucieństwa, których się tam dopuszczano, przypisywane były wyłącznie jemu. Jak się później okazało, większość tego czasu spędził Filip w podróżach od plemienia do plemienia; szukał sprzymierzeńców, starał się umacniać konfederację czerwonoskórych. Każdy sukces na polu bitwy skłaniał do rebelii przeciwko białym nowe plemiona. Ale z nadejściem zimy ich aktywność wojenna osłabła. Głównym powodem był tu fakt, że tocząca się wojna miała zupełnie inny charakter aniżeli tradycyjne walki prowadzone