Typ tekstu: Książka
Autor: Krawczyk Piotr
Tytuł: Plamka światła
Rok: 1997
I złocisty czubek wieży Eiffla. A wszystko było
poszatkowane poziomymi deseczkami drewnianych żaluzji. Poziome
wąziutkie szparki mroku w ciemnościach.
Wszystko to tak zapamiętałam, tak pamiętam, a przecież tylko na
moment otworzyłam oczy będąc z nim w uścisku. Obok całowali się inni, a
ja byłam w powietrzu. Unosiłam się w powietrzu. Frunęłam. I być może
przez to, że już wtedy zdawałam sobie sprawę z nieuchronnej ulotności
tej chwili, zapomniałam wówczas o całym swoim życiu. O studiach, o
wybranej ostatecznie królowej nauk, o mojej wiecznie granej, narzuconej
sobie roli. Tak, to było tej pamiętnej nocy. Pocałunek rytualny. Jakie
to wszystko było bolesne. Kiedy
I złocisty czubek wieży Eiffla. A wszystko było<br>poszatkowane poziomymi deseczkami drewnianych żaluzji. Poziome<br>wąziutkie szparki mroku w ciemnościach.<br> Wszystko to tak zapamiętałam, tak pamiętam, a przecież tylko na<br>moment otworzyłam oczy będąc z nim w uścisku. Obok całowali się inni, a<br>ja byłam w powietrzu. Unosiłam się w powietrzu. Frunęłam. I być może<br>przez to, że już wtedy zdawałam sobie sprawę z nieuchronnej ulotności<br>tej chwili, zapomniałam wówczas o całym swoim życiu. O studiach, o<br>wybranej ostatecznie królowej nauk, o mojej wiecznie granej, narzuconej<br>sobie roli. Tak, to było tej pamiętnej nocy. Pocałunek rytualny. Jakie<br>to wszystko było bolesne. Kiedy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego