Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
z bocznego "ogrodowego" kranu. Szczękając zębami natrafiam na nowy problem. Nie mogę otworzyć drzwi. Patrząc na siedzących cierpliwie, dosłownie w odległości wyciągniętej ręki, gospodarzy, z desperacją próbuję doszukać się jakiegoś triku technicznego. Niestety, niepomny na mądrą maksymę: "Nie siłą, lecz techniką", krzepą wywalam drzwi z piekielnym hukiem. Podczas gdy biedni Fujimori podskakują na macie, zauważyłem, że były to drzwi rozsuwane, które wywaliłem z szyn.
Błyskawicznie wciągam pozostawioną w przedsionku odzież i z radosnym okrzykiem "gotów, gotów!", pociągam następne drzwi. Kolejny huk, łomot i sypiący się z podsuficia tynk. Tym razem impet mój zaatakował zwyczajne drzwi, które prawem serii wziąłem za rozsuwane
z bocznego "ogrodowego" kranu. Szczękając zębami natrafiam na nowy problem. Nie mogę otworzyć drzwi. Patrząc na siedzących cierpliwie, dosłownie w odległości wyciągniętej ręki, gospodarzy, z desperacją próbuję doszukać się jakiegoś triku technicznego. Niestety, niepomny na mądrą maksymę: "Nie siłą, lecz techniką", krzepą wywalam drzwi z piekielnym hukiem. Podczas gdy biedni Fujimori podskakują na macie, zauważyłem, że były to drzwi rozsuwane, które wywaliłem z szyn.<br> Błyskawicznie wciągam pozostawioną w przedsionku odzież i z radosnym okrzykiem "gotów, gotów!", pociągam następne drzwi. Kolejny huk, łomot i sypiący się z podsuficia tynk. Tym razem impet mój zaatakował zwyczajne drzwi, które prawem serii wziąłem za rozsuwane
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego