od samej siebie...</><br><br><tit1>ŚPIĄCA ZAŁOGA (1933)</><br><br><div1><tit1>DO ŚNIEGU<br>Zofii Jachimeckiej</><br><br>Śniegu,<br>Baranku Boży!<br>Gładzisz grzechy świata<br>I białymi lokami brzydotę rozmiatasz...<br>Wkoło igra iskrami pogoda szczęśliwa,<br>A ty klęczysz -<br>I śmietnik<br>Piersiami zakrywasz.</><br><br><tit1>RÓŻA I LASY PŁONĄCE (1940)</><br><br><div1><tit1>OBŁOKI I NARODY</><br>I<br><br>Nie cieszy mnie, o świecie, złoty obraz chmur,<br>Gdyż nazbyt jest nietrwały w rozrzutności swojej:<br>Wpierw: ołtarz - już po chwili: oaza wśród palm,<br>Która blednie, wiotczeje, w łabędzia się zmienia,<br>Ów zaś topi się strugą bławatkowych piór.<br><br>Jakby ktoś niecierpliwy z bezładnym pośpiechem<br>Dawał znaki i nagle odwoływał znak,<br>Rozpoczynał rysunek i darł swoje szkice,<br>Przekreślał pierwsze strofy sonetów