Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Wieża jaskółki
Rok: 2001
promień światła ożywił błyskiem powierzchnię zwierciadła. Yennefer wyciągnęła obie ręce, wyskandowała zaklęcie. Oślepiający refleks zamienił się w skłębioną mgłę, z mgły szybko zaczął wyłaniać się obraz. Obraz komnaty o ścianach pokrytych barwną tapiserią.
Ruch w oknie. I niespokojny głos.
- Kto? Kto tam?
- To ja, Triss.
- Yennefer? To ty? Bogowie! Skąd... Gdzie jesteś?
- To nieważne, gdzie jestem. Nie blokuj, bo obraz się chwieje. I zabierz świecznik, bo oślepia.
- Już. Oczywiście.
Choć pora była późna, Triss Merigold nie była ani w negliżu, ani w stroju roboczym. Miała na sobie wyjściową suknię. Jak zwykle zapiętą wysoko pod szyją.
- Możemy rozmawiać swobodnie?
- Oczywiście.
- Jesteś sama
promień światła ożywił błyskiem powierzchnię zwierciadła. Yennefer wyciągnęła obie ręce, wyskandowała zaklęcie. Oślepiający refleks zamienił się w skłębioną mgłę, z mgły szybko zaczął wyłaniać się obraz. Obraz komnaty o ścianach pokrytych barwną tapiserią. <br>Ruch w oknie. I niespokojny głos. <br>- Kto? Kto tam?<br>- To ja, Triss.<br>- Yennefer? To ty? Bogowie! Skąd... Gdzie jesteś?<br>- To nieważne, gdzie jestem. Nie blokuj, bo obraz się chwieje. I zabierz świecznik, bo oślepia. <br>- Już. Oczywiście.<br>Choć pora była późna, Triss Merigold nie była ani w negliżu, ani w stroju roboczym. Miała na sobie wyjściową suknię. Jak zwykle zapiętą wysoko pod szyją. <br>- Możemy rozmawiać swobodnie?<br>- Oczywiście.<br>- Jesteś sama
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego