Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
się jak w ukropie, a kino umierało na oczach miasta. Ginęło z rąk budowlańców, jego jedyną wątpliwą formą istnienia stało się wspomnienie ludzi takich jak Zygmunt. Przypominało wielki owoc, który spadł pomiędzy okoliczne budynki z ogromnego drzewa. Tak potężnego, że jego wiszących wysoko nad miastem konarów nie sposób było dojrzeć. Gnijący w trawie dzielnicy owoc został wydany na pastwę wygłodniałych os-robotników, zachłannie dobierających się do soczystego miąższu. Żegnaj, "Grunwaldzie", nadchodzi "Belzekom"!
Listy wywieszono tuż obok, na specjalnie przygotowanej tablicy. Szturmowały ją kobiety. Słychać było krzyki i wzajemne oskarżenia o chamstwo. Jak za komuny, gdy masło, cukier, kilogram podwawelskiej wygłodniali towarzysze
się jak w ukropie, a kino umierało na oczach miasta. Ginęło z rąk budowlańców, jego jedyną wątpliwą formą istnienia stało się wspomnienie ludzi takich jak Zygmunt. Przypominało wielki owoc, który spadł pomiędzy okoliczne budynki z ogromnego drzewa. Tak potężnego, że jego wiszących wysoko nad miastem konarów nie sposób było dojrzeć. Gnijący w trawie dzielnicy owoc został wydany na pastwę wygłodniałych os-robotników, zachłannie dobierających się do soczystego miąższu. Żegnaj, "Grunwaldzie", nadchodzi "Belzekom"!<br>Listy wywieszono tuż obok, na specjalnie przygotowanej tablicy. Szturmowały ją kobiety. Słychać było krzyki i wzajemne oskarżenia o chamstwo. Jak za komuny, gdy masło, cukier, kilogram podwawelskiej wygłodniali towarzysze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego