były potrzebne. My, błazny, byliśmy niezbędni, by pokazać, że nic się nie dzieje, że jest dobrze, wesoło, że idziemy do przodu i śmiejemy się. Dlatego nas hołubiono. Byliśmy wentylami dla ustroju. Wracam jednak do tematu. Zaproponowano mi kilka domów do obejrzenia. Szczególnie pamiętam parter pięknej willi: na górze mieszkał kierowca Gomółki, a ja chciałam przeprowadzić się tu z chorym dzieckiem, które wzięłam na wychowanie, no i z psami. Miałam wtedy mnóstwo zwierząt. Pomyślałam, że jeżeli ten kierowca nie będzie kochał zwierząt, a będziemy mieli wspólny ogródek, to razem z tymi zwierzętami wywiezie mnie na taczce, więc muszę mieć własny dom z