Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 10.02 (40)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
płacz. Piątkowe żałobne popołudnie - za tymi murami, w domach i na podwórkach rodziny zebrały się na pominki ku czci zmarłych. Na stołach tradycyjne pierogi. Nie trzy, trójkątne, jak na wesele albo inną radość, ale dwa, okrągłe, które znaczą, że w domu rozpacz.

W altance na niewielkiej, zupełnie pustej teraz, ulicy Gorkiego, niedaleko szkoły nr 1 siedzą mężczyźni w czerni. Ałłan stracił syna, Gieorgij siostrę, córka Susłana jest na liście zaginionych. Zza pasków sterczą spluwy. - Po co? Susłan kładzie z hukiem makarowa na stół altany. - A po to, że ja już nikomu nie wierzę.

W Biesłanie rozwarły się wrota piekieł i wypełzły
płacz. Piątkowe żałobne popołudnie - za tymi murami, w domach i na podwórkach rodziny zebrały się na &lt;orig&gt;pominki&lt;/&gt; ku czci zmarłych. Na stołach tradycyjne pierogi. Nie trzy, trójkątne, jak na wesele albo inną radość, ale dwa, okrągłe, które znaczą, że w domu rozpacz.<br><br>W altance na niewielkiej, zupełnie pustej teraz, ulicy Gorkiego, niedaleko szkoły nr 1 siedzą mężczyźni w czerni. Ałłan stracił syna, Gieorgij siostrę, córka Susłana jest na liście zaginionych. Zza pasków sterczą spluwy. - Po co? Susłan kładzie z hukiem makarowa na stół altany. - A po to, że ja już nikomu nie wierzę.<br><br>W Biesłanie rozwarły się wrota piekieł i wypełzły
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego