podczas oblężenia miasta, nauczyła się opatrywać rannych, pielęgnować chorych, czuwać przy konających. Coraz więcej było w jej sercu miłosierdzia. Myślała wtedy, że łatwiej jej przychodzi pociecha niż katecheza, bo Bóg potrzebniejszy jest tym, którzy cierpią.<br>Gdy do miasta wkroczyły wojska niemieckie, nie obawiała się żandarmów na ulicach ani straszliwego gestapo. Gotowa była przyjąć wszystko, co jej Bóg przeznaczył. Jej kornet na ulicach nie wyglądał już jak żagiel, ale chorągiew wiary i nadziei. Opiekowała się dziećmi osieroconymi i zagubionymi na drogach wojny. Pielęgnowała chorych i opuszczonych, bezradnych i nieszczęśliwych. Od wczesnego ranka do późnego wieczora przebiegała ulice, twarda kobieta o dużych stopach, prostych